Tajemnicze zwłoki wyłowione z rzeki.
Kości znalezione w górskim strumieniu.
Zwęglone szczątki ludzkie w spalonej leśnej szopie.
Co wtedy robi policja?
Jeśli nie mogą żadnymi sposobami identyfikować ciała lub nie
wiedzą jak została popełniona zbrodnia, wtedy właśnie chwytają za telefon i
dzwonią do Emily Craig autorki opisywanej dziś książki.
Kim jest Emily Craig zapytacie? Doktor Emily Craig jest antropologiem
sądowym stanu Kentucky i jednym z czołowych antropologów sądowych na świecie.
Jest też konsultantką w ciężkich przypadkach, z którymi zgłaszają się do niej
prokuratorzy, adwokaci, policjanci i organa ścigania z całego świata. Pełniła
też funkcje konsultanta przy ONZ w Kosowie.
Książka ta opisuje prace tej właśnie panią, która mając kawałki kości np.
czaszki stara się zrekonstruować, kim była ofiara lub nawet jak zginęła. Jeśli
ktokolwiek z was lubi serial "Kości" ta książka spodoba mu się na
pewno, bo w serialu sprawy są wymyślone, a sprzęt zawsze najlepszej jakości, za
to w książce mamy prawdę i dowiadujemy się jakie są metody rekonstrukcji
czaszki i jak poznać czy ktoś został zamordowany czy może popełnił samobójstwo.
Na samym początku poznajemy pierwszą sprawę autorki. Dwaj wędkarze łowiący
ryby w West Point Lake znajdują rozkładające się zwłoki mężczyzny. Zamordowany
zginął od strzału w głowę, a jego ciało woda wyrzuciła na brzeg. Na tej sprawie czytelnik dowiaduje się, jakie były początki, jak autorka wdrażała się w ten zawód.
Zawód jest przyjemny, gdy się odkrywa, kim był człowiek nieżyjący i jak
zginął, ale ma też swoje czarne strony. Obciążenie emocjonalne, ale przede
wszystkim to, że musi być zawsze pod telefonem o każdej godzinie dnia, a nawet
w święta.
W książce razem z autorką staramy się rozgryźć kilka spraw pojedynczych
morderstw, ale nie tylko w takich sprawach nasza antropolog brała udział. W
jednym z rozdziałów mamy sprawę masakry na farmie Waco w Teksasie. Czytelnik ma
tu dokładny przebieg pracy pani doktor na farmie, poznaje jak działa cała
machina antropologiczna. Jak zaraz po znalezieniu jakiejś części ciała
Antropolodzy krzyczeli do siebie:
-Mam rękę dziecka! Komu brakuje ręki dziecka?
-Czy to jest stopa od mojej nogi?
Takie pytania padały w sali sekcyjnej przy jazgocie pił do ciecia kości i
wyciu przemysłowych niszczarek do odpadków. A to wszystko przez to, że jakiś
czas wcześniej David Koresh wraz ze swoimi wyznawcami zabarykadował się na
swojej farmie w Waco i stamtąd odpierał ataki policji, która chciała go aresztować. W Waco zginęło 74 wyznawców w tym dzieci i 4 agentów ATF. Pani
doktor i reszta antropologów miała za zadanie dowiedzenia tego, że nie tylko
pożar był przyczyną śmierci przebywających tam wyznawców "Gałęzi
Dawidowej".
Antropolog nie tylko zajmuje się sprawami bieżącymi. W jednym z rozdziałów czytelnik poznaje sprawę "Brezentowej Panny". Jest a raczej była to historia
nierozwiązanej przez lata sprawy pewnego morderstwa. Jest tu dokładny opis
całej sprawy, poznajemy poszlaki, po których autorka dochodziła do prawdy i
odkrycia tajemnicy zamordowanej.
Na koniec książki autorka zostawiła sobie najtrudniejsza sprawę. Chodzi
dokładnie o identyfikacje i pomoc przy ustaleniu tożsamości ofiarom zamachu na
World Trade Center. Sam uważam, że nie był bym w stanie opisać tego rozdziału w
kilku słowach, tak więc, jeśli chcecie się dowiedzieć jak wygląda życie
antropologa sądowego zapraszam was do książki: Tajemnice
wydarte zmarłym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz