niedziela, 30 czerwca 2013

Krasnoludy, Elfy, Wampiry, Smoki, Zombie, Barbarzyńcy - czyli to co klasyczne Fanstasy powinno mieć!

Od kiedy tylko pamiętam zawsze lubiłem Krasnoludy, w każdej grze, kiedy można było wybrać rasę zawsze to robiłem. Fascynowała mnie ich tajemniczość, siła, to, że najczęściej mieszkały w kopalniach (przeważnie złota), albo ich wielkie topory, które stosowali w walce i oczywiście ich długie brody. Właśnie ich jest najwięcej w książce Wojciecha Świdziniewskiego a do tego elfy, nieumarli, barbarzyńcy a nawet jeden wampir i smok się trafiły, czyli to, co klasyczne, archetypiczne fantasy powinno mieć!

Nie ma tu jednego głównego bohatera i nawet jak by ktoś próbował stwierdzić, kto w tej książce nim jest, miał by problem. Tu dwie postacie odgrywają główne role.

Dolgthrasir najstarszy z krasnoludów i dzięki temu noszący najdłuższa brodę w kopalni Hamdriholm, co za tym idzie trzymający władze nad całą kopalnią. Robiąc interesy, które jego zdaniem przyniosą im dochody, często odstępuje od tradycji i łamie to, co było od tysięcy lat. To dzięki mu w kopalni pojawiają się takie indywidua jak wampir uciekający przed królewskim patrolem,   lub banda martwiaków, którzy to namawiają starca na rozkręcenie hotelu dla nieumarłych w kopalni.

Drugą postacią, którą można uważać za główną osobę książki jest  Baugi prawnuczek Dolgthrasira. Który po długiej nieobecności w kopalni powraca  z pewna tajemniczą osobą. To właśnie Baugi ze swoimi problemami i rozterkami miłosnymi jest najciekawszą postacią z wszystkich krasnoludów.

Ale to nie tylko te dwie postacie są niezwykłe, tu cały ród Hamdira jest inny niż wszystkie wcześniej znane mi Krasnoludy. I może, chociaż mają te wszystkie cech, co inni, czyli są wspaniałymi górnikami i rzemieślnikami , którzy nie stronią od alkoholi w postaci piwa i krasnoludowego spirytusu, ale i tego, że każdy interes musi im się opłacać to mamy tu dużo postaci kolorowych i każdy z nich ma swoje cechy indywidualne. Czytelnik może znaleźć tu takich jak Pacy co bez swoich owiec się nie rusza na krok, Hrei który cały czas szuka tego jak powstały krasnoludy ale też możemy wskazać tu naszego jednego z głównych bohaterów Baugiego który to nie stroni od przygód w końcu wolał on pracować w ludzkich miastach niż pomagać dziadkowi w kopalni.

Warto też wspomnieć o postaciach nie krasnoludach, które to swoją postacią bardzo ubarwiają tą książkę.
Jak już wcześniej wspominałem w książce pojawia się wampir Coleman, romantyk-artysta, który chce wymalować historię kopalni na jej ścianach. Wampir też jest w pewien sposób narkomanem a jest uzależniony od tego, co mają w sobie martwiaki!
 Inną postacią, a raczej postaciami są barbarzyńcy, ale nie są to takie osobniki, jakie znamy z innych książek lub filmów, czyli głupi, ale silni neandertalczycy. Tutaj każdy barbarzyńca ma tytuł magistra, i robi to, co jego bracia z innych książek nie przyszło by do głowy - MYŚLI. Myślenie to doprowadza do stworzenia akademii barbarzyńców, którą to dowodzi Ojciec Dyrektor Jarosław.

Nie można też zapomnieć o postaci, przez którą większość problemów w kopalni się wzięło. Arien, bo o niej mowa to nikt inny jak prawdziwy elf, a raczej elfka. To właśnie przyprowadzenie jej do kopalni przez Baugiego wywołuje zamęt i problemy, ale mimo to Baugi ma pewien plan, co do tej uroczej elfki.

A co do samej książki? Ja osobiście skończyłem ją w dwa wieczory, czyta się ja bardzo przyjemnie. Humor w tej książce jest tym, co ja napędza, jest on perfekcyjnie dobrany, żarty i dowcipy krasnoludów to mistrzowska robota Wojtka. Dodam tylko, że już dawno czytając, jaką kol wiek książkę nie śmiałem się tak mocno i to na głos, bo przy tej inaczej się nie da!

A więc złap za kufel piwa i zaśpiewaj:

Hej! Ha! Kolejkę nalej!
Hej! Ha! Puchary wznieśmy!
Kto chce, ten niech słucha
kopalnianych wieści.

Czy żywy czy już martwy
będzie mile tu widziany,
gdy przybywszy, wnet gotówkę
puści z nami w tany.

Czy wampir czy elf nawet
swój powykrzywiany pysk
może wsadzić do kopalni 
gdy idzie za nim zysk.

Smoka jakoś przeżyjemy,
 zombie wpuścim też niemało
lecz pod jednym waruneczkiem:
by się opłacało!

Więc, jeśli chcesz dowiedzieć się jak wygląda życie w pewnej zwariowanej kopalni zapraszam do: Kłopoty w Hamdirholm


  

Tekst piosenki pochodzi z okładki książki.

1 komentarz:

  1. opowiadania czytałem jeszcze w czasach istnienia SFFH, potem dorwałem powieść :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...