Czy jest ktoś, kto nie zna Nikodema Dyzmy,
bohatera książki Tadeusza Dołęgi-Mostowicza? Jeśli nie z książki, to chociażby
z filmu, w którym rolę Dyzmy grał Adolf Dymsza lub z serialu, w którym mogliśmy
zobaczyć w jego roli Romana Wilhelmiego. Kilka lat temu wyszedł również film
nawiązujący do przygód tego cwaniaczka z Pragi – „Kariera Nikosia Dyzmy”. W nim
w tytułową rolę wcielił się Cezary Pazura, a cała fabuła została przeniesiona w
czasy współczesne. Ostatnio na rynku pojawiła się też pozycja książkowa
nawiązująca do dzieła Dołęgi-Mostowicza, "Prezydent von Dyzma".
Za ponowne
przeniesienie Dyzmy do książki odpowiedzialny jest Marcin Wolski – polski
pisarz, dziennikarz i satyryk. Ma on na swoim koncie słuchowiska radiowe
„Laboratorium nr 5”, „Świnka” oraz był współautorem programu „Polskie Zoo”.
Jest on autorem wielu książek i zbiorów opowiadań jak między innymi:
„Mocarstwo”, „Wallenrod” i „7:27 do Smoleńska” , książki nawiązującej do
wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku. Powieść „Prezydent von Dyma” jest jego
przedostatnim dziełem w dotychczasowej twórczości.
poniedziałek, 30 czerwca 2014
środa, 25 czerwca 2014
Drużyna. Niewolnicy z Socorro
Co sądzicie
o łączeniu bohaterów z różnych książek w jednej? Mnie osobiście taki zabieg
podoba się bardzo. Lubię, kiedy znany i lubiany bohater nagle pojawia się w
innej serii. U Andrzeja Pilipiuka jest to spotykane dosyć często. Na przykład Jakub Wędrowycz pojawia się przez
chwilę w „Norweskim Dzienniku” lub bohaterowie z opowiadań przenoszą się
do książek o nim. Taki zabieg wykonał również John Flanagan, australijski autor
książek fantasy znany głównie z serii „Zwiadowcy”, w swojej najnowszej książce
„Drużyna. Niewolnicy z Socorro”, ale o tym niżej.
Głównymi
bohaterami kolejnej książki Johna Flanagana są dobrze znani z poprzednich
części „Drużyny” członkowie oddziału „Czapla”. Hal od pewnego czasu wraz ze
swoją załogą patrolują wybrzeże Skandii i eskortują kupców chroniąc ich przed
napadami piratów. Zajęcia niesamowicie nużące i monotonne, więc nic dziwnego,
że nad wyraz aktywni chłopcy po kilku takich misjach nudzą się i pragną
wyruszyć na kolejną przygodę.
środa, 18 czerwca 2014
Słodka bomba Silly
Kiedyś,
oglądając pewną bajkę, przeżyłem szok. Już nawet nie pamiętam jej tytułu, ale w
pamięci utkwiła mi przyczyna tej reakcji. Była to animizacja urządzeń domowych.
W bajce występował bodajże odkurzacz, toster, mikser i lampka nocna. Podróżowały
one przez całe miasto i nieustannie prowadziły ze sobą rozmowy. Wtedy, po
obejrzeniu bajki, nazywałem wszystkie sprzęty domowe. Pamiętam, że odkurzacz uzyskał imię Edward.
Drugą taką sytuacją był film „Toy Story”, w którym ożywione zostały zabawki i
zawsze, gdy nikt nie patrzył, zaczynały się ruszać i bawić. Od tamtego momentu
sądziłem, że ożywienie czegokolwiek nie będzie w stanie mnie zaskoczyć –
myliłem się.
Za sprawę
mojego miłego zaskoczenia odpowiedzialny jest Marcin Brzostowski. W swojej książce
stworzył on całą fabrykę inteligentnych bomb, które nie tylko same naprowadzają
się na cel, lecz także mówią, myślą i, co najciekawsze, mają ręce i nogi.
wtorek, 17 czerwca 2014
Marynarka
Trójmiasto,
a dokładniej jedno z trójcy - Gdynia - nigdy nie było mi po drodze. Nie byłem
tam ani razu i nigdy nie odczuwałem potrzeby złożenia wizyty. Wszystko, co mi
się z tym miejscem kojarzy, to tylko to, że mieści się tam siedziba klubu „Arka
Gdynia” i jedna ze stoczni wraz z portem. Jednak po przeczytaniu książki pana
Mirosława Tomaszewskiego zrodziła się we mnie myśl, by opisane miasto przy
najbliżej okazji zwiedzić i przejść się po jego ulicach. Ulicach, które były
świadkami wydarzeń z roku 1970. - ta myśl stała się postanowieniem.
To wszystko
za sprawą „Marynarki” - powieści, która przedstawia dzieje wspomnianego epizodu gdyńskiej historii. Autor pozwala czytelnikowi poznać Gdynię sprzed 9 lat,
ponieważ główna akcja książki rozgrywa się w roku 2005, aczkolwiek dostaje
także możliwość przeniesienia się w czasie do roku 1970, a dokładniej do 17
grudnia. To właśnie w tym dniu na ulice Gdyni wyjechały czołgi, a żołnierze
musieli strzelać na rozkaz do robotników idących do pracy w stoczni. Pisarz w
opisach ulic i wydarzeń na nich się odbywających w dobry sposób ukazuje jak się
zmieniały oraz jak zmieniają się ludzie, którzy po kilku latach już zapomnieli
o dziejach przeszłości. O tym przypominają jedynie pomniki poległych
robotników.
Subskrybuj:
Posty (Atom)