W literaturze temat podróży w czasie istnieje już długo. Wykorzystał
go jako pierwszy Herbert George Wells w powieści „Wehikuł czasu”,
która to ukazała się pierwszy raz w sprzedaży w roku 1895. W książce tej główny
bohater ogłasza znajomym podczas obiadu, że wynalazł wehikuł pozwalający
podróżować w czasie. Przenosi się do roku 802 701 gdzie spotyka Elojów, rasę
żyjącą w małych grupach i żywiącą się tylko owocami. Którzy przez wieki w
wyniku ewolucji przystosowali się do życia w świecie gdzie siła i intelekt nie
są potrzebne.
Ale Elojowie nie są jedynymi mieszkańcami planety.
Zamieszkują ją jeszcze Morlokowie. Są to postacie z wyglądu przypominające
małpy i zamieszkujące podziemia planety. Dzięki poznaniu tych 2 ras nasz
bohater wysuwa teorie, że cywilizacja zmieniła się w dwie rasy, osoby
żyjące bez pośpiechu stały się mało zaradnymi Elojami, a klasa robotnicza stała
się brutalnymi Morlokami. Odkrywa on z czasem też, że Morlokowie żywią się
Elojami.
Podróżnik następnie przenosi się o kolejne 30 milionów lat
gdzie na ziemi widzi osobniki podobne do krabów. Chodzą one po czerwonej
planecie by złapać motyle. Naukowiec podróżuje dalej widzi jak powoli ziemia
zaczyna zwalniać, a za razem powoli umiera na niej wszystko.
Po powrocie do swoich czasów wędrowiec opowiada o tym, co
widział, a na potwierdzenie swoich słów pokazuje im dwa kwiaty, które dostał od
Weendy. Właśnie tą książką zaczęła się przygoda z podróżami w czasie, które cały czas są tematem wielu
książek SF.
Ale nie tylko w literaturze ten motyw jest tak popularny. Również wiele filmów powstało. Z tego,
co wiem „Wehikuł czasu” doczekał się 2 adaptacji filmowych w roku 1960 i 2002.
Ale w Polsce najbardziej znana jest seria filmów „Powrót do przyszłości”
Roberta Zameckisa. Gdzie w komediowy sposób pokazane są przygody nastolatka
Marty McFly i doktora Emmetta Browna, którzy za pomocą przerobionego przez doktora,
DeLoreanem podróżują w czasie.
We wszystkich częściach mamy możliwość oglądania tego jak
łatwo można zmienić historie. Jak kilka złych decyzji podczas podróży w
przeszłość, zmienia naszą teraźniejszość i jak trudno potem to odkręcić.
Polskim autorom temat ten obcy nie jest. Jednym z takich
pisarzy ku mojemu ogromnemu zdziwieniu jest Andrzej Pilipiuk. Pilipiuk nazywany „Wielkim Grafomanem”
nie tylko z przygód bimbrownika znany jest. Jest on także twórcą czterech "bez
Jakubowych" serii książek „Norweski dziennik”, „Kuzynki”, „Oko jelenia” i
„Wampir z M3” oraz 5 książek, które są zbiorami opowiadań autora, miedzy innymi
o przygodach doktora Pawła Skórzewskiego.
Więc ogromne było moje zdziwienie, gdy zobaczyłem książkę
autorstwa Wielkiego Grafomana, która nie wchodziła w skład żadnego cyklu, ani
nie była zbiorem opowiadań, tylko jedną oddzielną i tak inna od wszystkiego, co
wcześniej tworzył ten autor. Dla mnie
osobiście książka też jest wyjątkowa gdyż przygodę z nią zaczynałem
dokładnie cztery razy i dopiero czwarty okazał się szczęśliwy i do końca doczytany.
Co do książki zaskoczyła mnie tematyka, którą podjęto w niej. Nigdy nie połączyłbym Pilipiuka z podróżami w czasie, ale
widać w polskiej literaturze wszystko jest możliwe. A ten autor po prostu nie
boi się żadnego tematu i jak widać po jego innych książkach na każdy pisze
ciekawie, interesująco i z duża dawka świetnego humoru.
Książka zaczyna się niespodziewanym atakiem terrorystycznym
na bazę z rakietami taktycznymi, oczywiście nielegalnie zbudowaną przez
Polaków, dodatkowo rakiety uzbrojone są w broń atomową. Ten atak a raczej jego
następstwa, wywołują 3 wojnę światową, cały świat jest zniszczony, przeżył mały
procent ludzi, a do tego nad Polska dalej są rejony bardzo napromieniowane i nienadające
się do zamieszkania. I co warto wspomnieć akcja książki zaczyna się w lipcu
2012 roku. (Książka pierwszy raz została wydana w 2006 r.)
I już na samym początku autor przenosi nas w czasie o 2 lata. Mamy rok, 2014 gdy wojny już się skończyła. W zrujnowanej Polsce, a dokładnie
gdzieś w Warszawie ukryta jest tajna baza, o której wie tylko wąskie grono
ludzi mających władzę w kraju. Prace w instytucie nadzoruje i jest ojcem całego
przedsięwzięcia Profesor Rawicz. A bohaterowie to uczniowie szkół ponadgimnazjalnych lub studenci, czyli ludzie w
bardzo młodym wieku gdyż jedynie oni nadają się do wykonania tytułowej „Operacji
Dzień Wskrzeszenia”. Głównymi bohaterami jest pięcioro młodych ludzi,
którzy po wielu testach zostali wytypowani, jako najlepsi z obecnie żyjących.
Zadaniem tej małej grupy jest pozbawienie
płodności jednego z przodków poprzedniego prezydenta Polski Pawła Citko. Lecz
to zadanie nie jest proste, jedną z przyczyn jest to, że wehikuł czasu, który
stworzył profesor Rawicz nie jest precyzyjny i czasem zdarza się, że podróżnik
jest przenoszony gdzie indziej niż planowano. Drugą stanowi to, że Polska w
roku 1886 roku była pod okupacją Rosyjska a po ulicach Warszawy grasowały
patrole kozackie i Ochrana.
Osobiście w tej książce najbardziej podoba mi się obraz Warszawy,
która jest pokazana w 3 momentach: w roku 1624 gdy panuje w niej dżuma, 2014
gdy już wojna się skończyła i pod zaborem Rosyjskim w 1886 roku. Pilipiuk bardzo dokładnie oddał rozkład ulic
i tego jak wyglądała dawna Warszawa. Już dla samych tych opisów warto sięgnąć
po tę książkę. Pozytywnie odbieram to jak autor poprzez swoich bohaterów
opowiada nam, co było kiedyś, miedzy innymi tam gdzie teraz stoi dworzec
Warszawa Gdańska. Też ciekawostką jest to jak dzięki temu, co robią nasi
bohaterowie w przeszłości zmienia się przyszłość.
Książka już od samego początku ma dobrą akcje, dużo historii
i ciekawą wizje losów naszego kraju. Więc uważam, że „Operacja Dzień
Wskrzeszenia” to bardzo dobra intrygująca rozrywka.
Jeśli cię zainteresowało to jak wyglądała Warszawa
naszych przodków zapraszam do:
Operacja Dzień Wskrzeszenia
Świetnie napisana recenzja :)
OdpowiedzUsuńJedna rzecz mnie razi: "podczas okupacji Rosyjskiej w 1886 roku", pod zaborem rosyjskim jeśli już ;)
Zakupiłam niedawno ją za śmieszne pieniądze i czeka na półce ;) Po przeczytaniu recenzji stwierdzam, że wysuwa się na początkowe pozycje listy "Przeczytaj teraz" ;)
OdpowiedzUsuń