Ilu
z nas będąc małymi chłopcami marzyło by zostać superbohaterem? Któż nie chciał
latać w przestworzach jak Superman? Albo walczyć w dżungli z setkami
przeciwników jak Rambo? Ja osobiście najbardziej lubiłem jednak Greckich
herosów, chciałem być jak Herakles lub Achilles biegać z mieczem, tarczą i
walczyć z mitycznymi potworami, odcinać głowy hydry. Więc gdy tylko na PolConie
znalazłem tę książkę, nie zastanawiałem się długo. Sięgnąłem po ostatnie grosze
do portfela i kupiłem ją nawet nie patrząc na nazwiska autorów tej antologii -
wystarczył mi tylko tytuł „Herosi”.
Tak książka ta jest antologią opowiadań
Polskich fantastów, a tematyką opowiadań jest postać Herosa. Mamy tu wiele
obrazów superbohatera - dokładnie 11 wersji tych twardzieli, właśnie tylu
autorów napisało swoje teksty do antologii wydawnictwa Powergraph.
Już na samym początku mamy obraz
prawdziwego barbarzyńcy, czyli nie za mądrego, ale za to napakowanego i
wielkiego jak góra mięśniaka i jednego małego człowieczka, który sam musi
myśleć za nich dwóch i podejmować wszystkie decyzje (nawet takie kogo ma
zaatakować Król, gdyż tak nazywa się barbarzyńca). Do świata głupiego wojownika
i jego towarzysza zaprasza nas Łukasz Orbitowski w opowiadaniu „Kret i Król”
gdzie mamy możliwość poznania kilku zasad męskiej przyjaźni, a także tego, że
czasem jeden człowiek nie umie żyć bez drugiego.
W kolejnym opowiadaniu mamy możliwość przenieść się do starożytnej Grecji za sprawą przygody napisanej przez Rafała Dębskiego w „Trojańskim Splinie”. Przenosimy się na pole bitwy, o której każdy z nas na pewno nie raz i nie dwa słuchał na lekcjach historii - o Wojnie Trojańskiej. A mianowicie chodzi o pojedynek dwóch herosów: Achillesa i Hektora. Co ważne, w opowiadaniu mamy obraz rozgrywek odbywających się kiedyś na Olimpie i jak Greccy bogowie potrafili załatwiać swoje interesy.
Za to Robert J. Szmidt w „Barbarzyńcy” kpi
ze wszystkiego, co prawdziwy barbarzyńca powinien mieć. Wszystko jest wykręcone
do góry nogami, tu najemnicy są to mądrzy i bystrzy ludzie, którzy nawet uznają
poglądy religijne i wysławiają się elokwentnie, co prawdziwemu barbarzyńcy
raczej się nie zdarza. Wiec jeśli chcemy zobaczyć jak wygląda mądry i dobrze
wychowany barbarzyńca, to opowiadanie jest punktem obowiązkowym.
I nastało opowiadanie, przez które prawie
nie udało mi się przebrnąć, czytało mi się strasznie i dłużyło się
niemiłosiernie. Aleksandra Janusz w „Iter in Sarmatiam” doprowadziła mnie do
tego, by pomyśleć czy na pewno dalej mam tę pasję do czytania o szlachcicach
Polskich, czy przypadkiem nie wypalił się we mnie ten duch, który tak świetnie
zawsze rozpala Jacek Komuda. Opowiadanie pani Janusz to jedyna historia, która
kompletnie nie zyskała mojej sympatii w tej antologii, i powiem szczerze że
jakoś mi nie pasuje do całości. A co można o tym powiedzieć? Szlachcic
szukający zaginionej krainy Sarmacji jakoś do mnie nie przemawia.
"Duch Zemsty" Joanny Skalskiej to
historia, w której w ciekawy sposób połączone są dwa światy. To opowiadanie
przypomina po trochu to, co dzieje się z człowiekiem gdy przesadzi z
narkotykami i gdy nagle jego świat staje się zły i mroczny a tylko on może temu
zaradzić. Opowiadanie krótkie ale napisane w fajny sposób.
Jednym z moich ulubionych utworów w całej
antologii jest opowiadanie „Drzypapa” Jakuba Małeckiego. Jest to krótka
historia o osiedlowym osiłku, który choć trzęsie całym miastem, jest
stylizowany na dobrego bohatera. Tekst ciekawie napisany, świetne dialogi
głównego bohatera z przeciwnikiem. Drzypapy po prostu nie można nie lubić!
I w końcu ktoś znajomy, czyli opowiadanie
kilkakrotnie już wspominanego tu na blogu Kuby Ćwieka. Nie ukrywam tego, że
Kuba dzięki „Kłamcy” jest jednym z moich ulubionych autorów, nic więc dziwnego,
że spodziewałem się czegoś fajnego po tym opowiadaniu. „Dłużnicy”, bo taki owa
historia nosi tytuł, rozgrywa się z początku na Comic-conie, gdzie Kuba bawił
się w roku ubiegłym. Głównym bohaterem jest Vincent Young, aktor, który przyjął
zaproszenie na ten konwent jako gwiazda jednej z prelekcji. Mamy możliwość
poznania realiów konwentu od drugiej strony - nie jako fani, tylko właśnie z
punktu widzenia prelegenta i zobaczyć co oni o nas naprawdę myślą. Jednak Kuba
na tym nie poprzestaje, pozwala czytelnikowi śledzić przygotowania do kolejnego
filmu z udziałem Yonga i odpowiedzieć na pytanie: czy gra aktorska może
zamienić się w prawdziwe życie? Polecam, jest to śmieszna, skłaniająca do
przemyśleń historia zakorzeniona w popkulturze.
„Moje usta milczące, moje dłonie
rdzawe" Pawła Palińskiego to opowiadanie o tym, co może się stać gdy nasz
świat, taki jakim go znamy, przestanie istnieć. Na ziemi rozsiane są tylko małe
osady ludzkie, gdyż na większości jest tak wysokie skażenie popromienne, że
tereny te nie nadają się do zamieszkania. Nasz bohater powoli przestaje się w
tym wszystkim odnajdywać i stwierdza, że musi rozwiązać tajemnice która
skrywają przywódcy miasta. To, co odkryje, przejdzie jego najśmielsze
oczekiwania. Mnie historia ta niestety nie porywa i mogę ją zaliczyć do
przeciętnych.
I w końcu opowiadanie Rafała Kosika "Miasto ponad i pod",
historia, która od samego początku całkowicie mnie pochłonęła. Nasz bohater
jest tak zwanym "niegrzecznym chłopcem", przemyca pewien zakazany
narkotyk do miasta. I gdy prawie mu się to udaje, zostaje złapany i doprowadzony
do pani burmistrz, a ta zleca mu pewne niebezpieczne zadanie. Chociaż nasz
bohater nie chce go wykonywać, jest zbyt kuszące, by w końcu się zgodził. Jest
jednak pewien haczyk - razem z nim ma wyruszyć piękna kobieta. I jak to w
opowiadaniach o superbohaterach bywa, tu też zawiązuje się pewnego typu romans.
Zagłębiając się w opowiadanie coraz bardziej kibicowałem naszemu bohaterowi, a
głów ściętych przez niego powoli przestawałem zliczać. Wiec jeśli interesuje
Was prawdziwa męska przygoda i troszkę miłości, bierzcie się za ten tekst. A ja
wiem, że znowu sięgnę po coś spod ręki Rafała.
Robert M. Wegner w świetny sposób przeplata
losy drobnej zakonnicy i pewnego generała w opowiadaniu „Jeszcze jeden
bohater”. Autor w niesamowity, porywający sposób buduje klimat bitwy, zręcznie
kreśli wyraziste sylwetki bohaterów: siostry niosącej pomoc nie rokującym już
żołnierzom i rannego i załamanego wojownika, a także generała. Osobiście
polecam to opowiadanie każdemu i nie mogę się doczekać, kiedy położę ręce na
"Opowieściach z Meekhańskiego pogranicza".
Właśnie skończyłem ostatnie opowiadanie tej
antologii – „Śmierć superbohatera" Michała Cetnarowskiego. Tym razem
bohater jest świetnie znany Wam wszystkim - jest nim sam Superman, w cywilu
Clark Kent. Nie ma nic wiecznego na świecie - nawet Superbohater i Heros musi
kiedyś przejść na emeryturę i właśnie o tym jest to opowiadanie. Historia
krótka, lecz daje do myślenia.
„Herosi” to jedenaście opowiadań o różnej
długości opiewających losy różnorodnych bohaterów: magicznych, inteligentnych,
popkulturowych, osiedlowych... Osobiście jestem wdzięczny wydawnictwu Powergaph
za tak świetną antologię z historiami, które pomogły mi wrócić do moich marzeń
z dzieciństwa, w których to chciałem być jednym z superbohaterów.
I ja jako małe dziecię kochałam herosów - w podstawówce z wypiekami na twarzy śledziłam przygody Herkulesa, Xeny (a jak, kobiety też mogą!) czy Robin Hooda :) I ta miłość pozostała mi do dziś, więc antologia wydaje się ciekawym powrotem do przeszłości.
OdpowiedzUsuń