poniedziałek, 26 maja 2014

„Miałem nic nie kupić”, czyli targowy stosik


„Nic nie kupię, na pewno nic nie kupię. Mam tyle książek do przeczytania, że na targach nic nie kupię, o nie!" – tak powtarzałem całą drogę do Warszawy siedząc w pociągu Kolei Mazowieckich.  Ale, że moja asertywność ma swoje granice, jak tylko wszedłem na stadion od razu dostałem oczopląsu od nowości i już wiedziałem, że bez nowych książek z Narodowego nie wyjdę.
Teraz, gdy siedzę w domu i przed sobą mam cały stos nowości, aż się zastanawiam skąd ja na te wszystkie cuda znajdę czas. Dziś stosik będzie skupiał się na wszystkich moich targowych zdobyczach:

poniedziałek, 12 maja 2014

Książka, której miało nie być

Na samym początku muszę ostrzec czytelnika mojej recenzji. Będą tu wielkie spoilery z wielu tomów „Zwiadowców”. Tej książki nie da się opisać tak, by ich nie robić. Opowiadania tu umieszczone są w dużej mierze odpowiedziami na pytania czytelników dotyczących losów innych bohaterów. John Flanagan przy tomie dziesiątym stwierdził, że będzie to już ostatni tom przygód zwiadowców, a tej książki miało nie być. Podobno dostawał tak wiele maili od fanów z całego świata z pytaniami o inne losy bohaterów, że postanowił to dla nich zrobić i wydać ten tom. „Zaginione historie” jest także jedyną w całej serii książką z opowiadaniami. 

Każdy fan zna historię tego jak Halt'a uratował ojciec Will'a. „Śmierć bohatera” jest o wiele większym i dokładniejszym opisem przebiegu bitwy, gdzie zwykły sierżant uratował zwiadowcę. Dodatkowo czytelnik dowie się jak zginęła matka Will'a, a także jak on sam trafił do sierocińca. Tekst ten jest świetnym rozwinięciem tekstu z pierwszego tomu. Szczególnie dla tych, którzy podobnie jak ja mieli niedosyt. Poprzednio zostało to dosyć skąpo opisane, jednak tym razem czytelnik powinien być usatysfakcjonowany – ja byłem. 

wtorek, 6 maja 2014

Chciałbym zamieszkać w Lichotce

Dom odziedziczony w spadku po nieznanym krewnym. Znajduje się za miastem, w ustronnym miejscu, bez wścibskich sąsiadów. Idealne miejsce do zamieszkania. Można tam stworzyć wyśmienitą książkę, która zostanie bestsellerem oraz odpocząć od miasta. W wirze pracy zapomnieć o pewnej kobiecie. Tak na pewno myślał Konrad Romańczuk, główny bohater książki Marty Kisiel, jadąc w zapakowanym po dach Tiko do odziedziczonego po przodku gotyckiego domu.

Konrad po przyjeździe do Lichotki przeżywa szok, jego wymarzony domek, okazuję się gotyckim dziwem architektury z wysoką wieżą. Ale siła wyższa, która ciągle czuwa nad bohaterem, jest okrutna. Do straszydła budowlanego, dokłada jego domowników, a to nie lada plejada osobistości.

Pierwszym domownikiem, jakiego spotyka Romańczuk, a z nim czytelnik, jest Licho, przesłodki anioł stróż z rozumem dziecka, chodzący w za dużych koszulkach oraz bamboszach. Dodatkowo jest maniakiem sprzątania i ma pewną ciekawą alergię. Kolejnym bohaterem jest Krakers, pradawny stwór mieszkający w piwnicy, który zamiast pożerać ludzi robi im śniadania i ma manię na punkcie gotowania.
 Co może się stać, jeśli kobieta usiądzie na twoim grobie pośladkami? Odpowiedzią jest następny z lokatorów – Szczęsny. Romantyk samobójca, który maniakalnie przesiaduje w bibliotece i tworzy miłosne poematy oraz rozpacza nad swoim życiem. Jest jeszcze pewien kot, który Konrada uważa za najlepsze legowisko. Nie można zapomnieć również o Kusym – opiekunie domu, który wprowadza Konrada w największe sekrety willi, jak i również pomaga w kontaktach z domownikami. A w stawie obok domu mieszka zgraja utopców, które czasem lubią skorzystać z łazienki. 

niedziela, 4 maja 2014

Stosik marcowo-kwietniowy


Ostatnie dwa miesiące obfitowały w spotkania autorskie, o których możecie przeczytać na blogu. Mało u mnie nowych książek, lecz w tym stosiku nie tylko nimi postanowiłem się pochwalić.
Zacznijmy od dołu:
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...