Mariusz Podgrudny: Romku, powiedz, jak to wszystko się zaczęło? Czy już w dzieciństwie wiedziałeś, że będziesz pisać książki? I co czułeś, gdy Twoja pierwsza książka została opublikowana? To były chyba „Inne okręty”?
Romuald Pawlak: W dzieciństwie może nie, ale już jako dwunasto-, trzynastolatek miałem takie myśli. Chociaż zanim zacząłem pisać, upłynęło jeszcze kilka lat.
A kiedy wreszcie „Inne okręty” znalazły się w księgarni, stanąłem przed półką i dłuższą chwilę kontemplowałem ten widok, jakbym zobaczył swojego sobowtóra. Później to już na mnie nie działało, kolejne książki cieszą bardziej jako formy rozmowy z czytelnikiem, jakaś płaszczyzna porozumienia czy delikatnej perswazji, gdy chcę opowiedzieć o czymś istotnym dla mnie. Jednak ta pierwsza książka to było coś... szczególnie po dekadzie lat dziewięćdziesiątych, gdy polskiemu autorowi było bardzo ciężko zadebiutować, nie ja jeden odbijałem się od drzwi wydawców. I było to niezwykłe doświadczenie, mimo że przez wiele lat publikowałem opowiadania w prasie. Jednak własna książka to co innego. Niepowtarzalne doświadczenie.