Od dłuższego czasu jestem zafascynowany serią książek "Biblioteka
Poznaj Świat”, która powstaje pod czułym okiem Wojciecha Cejrowskiego. Są to
książki wyłącznie polskich autorów (wyjątek stanowi Kevin M. Connelly) mamy tu okazje przeczytać o tradycjach polskich podróżników
(Halik, Fiedler) o Polakach którzy eksploracją zajmują się zawodowo
(Pałkiewicz, Cejrowski) i oczywiście debiutantów (Choszcz). Seria pokazuje,
że Polacy też umieją pisać z werwą i humorem, tak by wciągnąć czytelnika w tak
odległe nam krainy. A dodatkowym atutem są zdjęcia wykonane przez autorów
książek.
Więc jak tylko na początku maja br. dowiedziałem się, że na warszawskich
targach książki będzie stoisko Bernardinum (wydawca serii BPŚ) od razu
postanowiłem zobaczyć, jakich autorów zaprosiło wydawnictwo. Ku mojemu
zdziwieniu z autorów będących na targach znałem tylko dwoje W. Cejrowskiego i
E. Dzikowska. Nazwiska takie jak Czerniecki i Connelly nic mi nie mówiły.
Niestety na targi w tym roku miałem ograniczone fundusze, wiec musiałem
zdecydować się na jednego z tych autorów. Mój wybór padł na Kevina gdyż ciekawsze
wydały mi się przygody chłopaka nie dużo starszego ode mnie a do tego
urodzonego bez nóg. A tak na prawdę takie założenie miałem jadąc na targi. Ale
jak to zawsze ze mną bywa będąc na targach nie umiałem się powstrzymać i
oczywiście jak się domyślacie kupiłem książki obydwu nieznanych mi wtedy
autorów.
Jak już wcześniej wspominałem jednym z tych autorów był Kevin. Za to drugim
kolejny z podróżujących polaków, czyli Stefan Czerniecki. I tak jak przy
większości autorów, z BPŚ nazwisko to nie mówi wam za dużo prawda? Stefan
jak czytamy na okładce książki to: Kartograf, rozgadany wielbiciel yerby i
komedii Szekspira. Górski dzikus czerpiący przyjemność z kilkudniowego
zniknięcia w andyjskiej głuszy. Jego podróże odbywają się małym kosztem
finansowym. A na pytanie jak mu się udaje przeżyć odpowiada: "Mam bardzo
dobrego Anioła Stróża"
Ameryka Południowa jest bardzo dobrym tematem na książki podróżnicze o samej
Amazonii można ich wiele napisać i wiele już napisano. Książka Stefana jest
jednak inna niż te książki, bo może i jest o Ameryce Południowej to nie jest o
tej najbardziej popularnej części Ameryki, co większość książek, czyli o
Amazonii. Jest ona raczej przewodnikiem po mniej uczęszczanej części tego
kontynentu przez Polaków, czyli Argentynie, Boliwii i Chile.
Książkę tą można potraktować na dwa sposoby. Pierwszy z nich to czytanie książki,
jako przewodnika o tym rejonie. Jest w niej troszkę o cenach, zachowaniu na
argentyńskich campingach lub jak jeździć środkami transportu i nie zginąć.
Czyli może być przewodnikiem jak można podróżować z plecakiem. Drugi sposób to
w wesoły i zabawny sposób spisane przygody autora, które czytamy jak opis jego
podróży po Ameryce Łacińskiej.
Razem z Autorem i jego przyjaciółka podróż zaczynamy w Buenos Aires stolicą
Argentyny. Gdzie mamy okazje uczestniczyć w uczcie z rodowitymi mieszkańcami
lub zobaczyć jak trudno być kierowcą w tym wielkim mieście. Dzięki temu ile
nasz autor wkłada emocji w pisanie możemy się w małym stopniu przekonać, jaki
szczęśliwy jest gringo z dalekiego kraju, gdy spełnia się jedno z jego marzeń,
czyli opisana w książce przygoda z podejściem pod ścianę Cerro Torre.
Książka z biegiem stron rozkręca się coraz bardziej, Argentyna pochłania nas
całych, wciąga w swój świat. I jedynym, co zwalnia są autobusy, którymi nasz
bohater musi podróżować po tej części Ameryki, ale dzięki temu, co widzi
podczas tej podróży przestaje uważać nasz kraj za kraj brudny.
Ja dzięki tej książce do swojej mapy krajów, które chce zobaczyć
dodaje Argentynę, Chile i Boliwię. I mam nadzieje, że tak jak autorowi uda i mi się odbyć taką przygodę życia.
Wiec, jeśli zainteresowało cię to, co skrywa w sobie Argentyna, Chile i
Boliwię to zapraszam do: Dalej od Buenos
Recenzja została umieszczona na oficjalnej stronie Stefana Czernieckiego.
Bardzo fajna książka - na tyle ciekawa, że w najbliższym czasie planuję przeczytać drugą książkę tego Autora. Polecam
OdpowiedzUsuń