Są książki, które przeczytać w swoim życiu
trzeba. Bywają i takie, które sam wybierasz i wiesz, że musisz je skończyć,
inaczej nie darujesz sobie tego. Są i takie, których nie tkniesz ręką. W moim
przypadku to harlekiny. Ale są też książki, których nigdy byś nie przeczytał,
bo po prostu trudno na nie trafić, albo niczym nas nie zachęcają. Z tą książką
było by podobnie. Pewnie bym oglądał okładkę i tylko zastanawiał się, co to za
dziwny spiczastouchy "na dzień dobry". Właśnie dlatego jakoś mnie nie
mogła przekonać. Po prostu nie lubię elfów – wolę krasnoludy. Ale to wszystko
było by gdyby nie Małgorzata, która po wielu godzinach dyskusji namówiła mnie
do wzięcia się za "Mroki". I wiecie, co? Posłuchajcie…
Autorem książki jest mało znana pisarka
pochodząca z Świętochłowic - opisywana przeze mnie książka jest debiutem
literackim Katarzyny Szewioła-Nagel, ale chyba nic się nie stanie jeśli
zdradzę, że w przygotowaniu są już kolejne dwa tomy. Ta książka to nie pierwsze
spotkanie z pisaniem, Kasia zaczynała tworząc opowiadania inspirowane Jackiem
Londonem i Karolem Mayem. Osobiście mam nadzieje, że kiedyś te historie też
zostaną opublikowane.


