Odpowiedzieliście Marek Niedźwiecki, prawda? No i macie
racje - on od wielu już lat pokazuje Polakom, co warto słuchać i co jest
popularne na całym świecie. To ten samotnik towarzyszył naszym rodzicom przy
domowych imprezach, gdzie jako nastolatki na swoich magnetofonach puszczały
piosenki nagrane dzięki „Liście przebojów”, która to pan Marek tworzył.
Ale kim jest Marek Niedźwiecki? Człowiek, który poza radiem
woli być niewidzialny - mało, kiedy możemy go zobaczyć na różnych imprezach (mi
się udało). Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa. Obecnie jest
prezenterem III Programu Polskiego Radia i oczywiście dziennikarzem muzycznym –
zna się na tym jak mało kto. Okazjonalnie pisuje do prasy muzycznej. Warto też wspomnieć,
że brat pana Marka jest Prezydentem miasta Zduńska Wola.
Autor sam przyznaje, że jest osoba samotną – „Jestem jednak
samotny. Jak prezenter radiowy w noc sylwestrową”. Ale on to zaakceptował i jak
sam twierdzi już nie mówi, że samotność wybrał sam, ale że to właśnie samotność
wybrała jego i on ją nawet polubił. Wiec, gdy już wyłączy mikrofon i cicho
opuści Myśliwiecką wróci wtedy do domu gdzie płyty zastępują mu ludzi. Na
chandrę ma Billie Holiday, a Pink Floyd to jego najlepsi kompani w melancholii.
I tak samo powstała książka – w samotności.
W książce mamy wiele ciekawych historii z życia pana Marka, a także całej jego rodziny. Moją ulubioną jest rozmową ojca z synem, gdzie tata Niedźwieckiego tłumaczy mu „Nie słuchaj radia, Marek. Radio ci chleba nie da”. A sam autor po wielu latach, gdy odebrał pierwszą wypłatę z kasy Polskiego Radia pojechał do ojca z bochenkiem chleba i dwiema kostkami masła. I gdy tylko zobaczył ojca powiedział: „Patrz tato, to ze słuchania radia się urodziło”. Sam podkreśla, że chleb i masło przywoził aż do śmierci taty w roku 1993, niezmiennie powodując jego wzruszenie.
Ale przecież życie pana Marka nie zaczęło się dopiero, gdy
zaczął pracować dla Polskiego Radia. Mamy tu obraz Szadku, czyli rodzinnej
miejscowości autora. Ciekawe są jego przygody, między innymi
feralny wypad na łyżwy, przez który potem przez jakiś czas nie mógł siedzieć.
Albo to, co Marek sam przyznaje, że mimo tego, że musiał się uczyć by zaspokoić
ambicje mamy - nauczycielki, lubił szkołę, gdyż tam była sala gimnastyczna i
prysznic z gorącą wodą. W jego rodzinnym domu natomiast była tylko wygódka za
oborą.
A gdzie rozpoczęło się to "Prawdziwe
Życie" trwające po dziś dzień? W Łodzi, krótko po tym jak nasz autor
dostał się na studia. W tym mieście spędzał cały swój wolny czas w Radiu Żak. "Gdzie
tam zaczął nagrywać recenzje, puszczać płyty ABB-y, Presleya, Bowie. To tam
przeprowadzał swoje pierwsze wywiady. I tak mu mijały kolejne
lata studiów: rano na wykłady, a potem do radia.
Niedźwiecki, który od przebywania z ludźmi
woli muzykę, ma jedną sprzeczność: lubi podróżować za granicę naszego kraju.
Przede wszystkim dlatego, że tam czuje się bezpiecznie i
anonimowo. Dzięki jednemu ze słuchaczy audycji dowiadujemy się, że autor
odbył już 132 podróże zagraniczne. Najczęściej kieruje się do
Stanów Zjednoczonych. I tu mamy kolejną prawdę o radiowcu: lubi powtarzalność
objawiającą się w odwiedzaniu znajomych miejsc. A z czym kojarzą mu się
podróże? Oczywiście z muzyką!
Dla mnie książka jest świetnym przewodnikiem po życiu
jednego z najbardziej znanych głosów radia w Polsce. Mamy
obraz tego jak tworzył i tworzy listy przebojów, jak przeprowadzał wywiady z
wieloma gwiazdami estrady. A wszystko to doprawione
jest zdjęciami przedstawiającymi autora przy pracy i na co dzień pochodzącymi z
archiwum autora lub Polskiego Radia.
Recenzja krótka, bo i książka krótka, ale szczerze zachęcam
do jej przeczytania.
A wiec czytajcie: Nie wierzę w życie pozaradiowe
A gdzie mój akapit o Garfieldzie?
OdpowiedzUsuńTu możesz go dodać :)
Usuń1,2,3... próba mikrofonu...
Usuń"Przywaliła muchę krzesłem i zatańczyła tango na żyrandolu, po czym to Marek Niedźwiecki udał się do Abu-dhabi i znalazł Nermala, co go Garfield wysłał. Paczka wreszcie doszła."