poniedziałek, 12 maja 2014

Książka, której miało nie być

Na samym początku muszę ostrzec czytelnika mojej recenzji. Będą tu wielkie spoilery z wielu tomów „Zwiadowców”. Tej książki nie da się opisać tak, by ich nie robić. Opowiadania tu umieszczone są w dużej mierze odpowiedziami na pytania czytelników dotyczących losów innych bohaterów. John Flanagan przy tomie dziesiątym stwierdził, że będzie to już ostatni tom przygód zwiadowców, a tej książki miało nie być. Podobno dostawał tak wiele maili od fanów z całego świata z pytaniami o inne losy bohaterów, że postanowił to dla nich zrobić i wydać ten tom. „Zaginione historie” jest także jedyną w całej serii książką z opowiadaniami. 

Każdy fan zna historię tego jak Halt'a uratował ojciec Will'a. „Śmierć bohatera” jest o wiele większym i dokładniejszym opisem przebiegu bitwy, gdzie zwykły sierżant uratował zwiadowcę. Dodatkowo czytelnik dowie się jak zginęła matka Will'a, a także jak on sam trafił do sierocińca. Tekst ten jest świetnym rozwinięciem tekstu z pierwszego tomu. Szczególnie dla tych, którzy podobnie jak ja mieli niedosyt. Poprzednio zostało to dosyć skąpo opisane, jednak tym razem czytelnik powinien być usatysfakcjonowany – ja byłem. 

Autor, jak sam przyznaje w przedmowie do „Kałamarza i sztyletu”, dostawał wiele maili z pytaniem - co działo się z Gilian'em, gdy Halt wyruszył na pomoc i poszukiwania Will'a w „Ziemi skutej lodem”. Jako iż Gilian jest jednym z moich ulubionych bohaterów, pochłonąłem opowiadanie w chwilę. Jak czytelnik pamięta, Halt został wygnany z królestwa na dwanaście miesięcy za obrazę króla, więc przed opuszczeniem kraju prosi młodego zwiadowcę o dokończenie sprawy Foldara, zastępcy Morgartha, któremu jakimś cudem udało się uciec po ostatniej bitwie. Gilian'owi nie pozostaje nic innego jak rozpocząć śledztwo, w którym będzie musiał użyć sprytu i podstępu. 

Wędrowcy” to opowiadanie pokazujące jak mocna może być więź między człowiekiem, a jego zwierzęciem. Ebony, pies Will'a, ginie w dziwnych okolicznościach. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy do miasta docierają „wędrowcy”. Pierwsze, co mi się nasunęło na myśl w tym opowiadaniu, to to, że Flanagan tworząc społeczność „wędrowców” wzorował się na cygańskich taborach. 

Jak wiadomo znawcom serii, Will wygłosił mowę na ślubie swojego mentora – Halt'a. Teraz przed nim jeszcze ważniejsze zadanie – napisać i wygłosić przemówienie na weselu swego przyjaciela Horaca i Księżniczki Evanlyn. „Napuszona mowa” to nie tylko opowiadanie o problemie młodego zwiadowcy, ale również jednej z ciekawych misji, w której wraz ze swoim nauczycielem musi pokonać „Księżycociemnych”.

Gilian zaraz po Halcie i Will'u jest najbardziej znanym czytelnikowi zwiadowcą. Kolejny raz, gdy ci dwaj wyruszają na misję, on musi ich zastąpić w hrabstwie. Tym razem postanowił połączyć pracę z przyjemnością, więc w „Kolacji dla pięciorga” zgadza się na odwiedziny i kolację u Jenny. Jednak przed jego przyjazdem do kucharki docierają trzej nieproszeni goście. 

Will po raz kolejny dostaje do wykonania zadanie. Ma znaleźć tego, który psoci i przeszkadza w przygotowaniach do ślubu Horaca i Cassandry. Bardzo szybko udaje mu się ją rozwikłać i odkryć, że to Robard, jeden z pomocników. Jednakże następnego dnia, gdy chce dokończyć przesłuchanie, okazuje się, że ktoś go otruł. Dlaczego i kto to zrobił? Odpowiedzi na te pytania Will stawia sobie za priorytet. Podczas śledztwa odkrywa, że Robard miał powiązania z dwoma obcokrajowcami. Kim są ci dwaj i po co przybyli do Redmont - o tym w „Taniec Weselny”. Nie jest to jednak najważniejsze jak dla mnie. Ja w tym opowiadaniu wolałem skupić się na weselu i na zaproszonych gościach, bo są wśród nich bohaterowie znani i lubiani z poprzednich tomów.  

Od zawsze zastanawiałem się jak ktoś z poza Araluenu został Zwiadowcą. A konkretnie chodzi o jednego z najbardziej fascynujących bohaterów książki – Halt'a. Jest on z pochodzenia Hibernijczykiem i do tej pory nie było wiadomo jak znalazł się w Araluenie, ani kto nauczył go tak wyśmienicie walczyć. Moim zdaniem nie to jest najciekawsze w opowiadaniu „Hibernijczyk”, lecz to, kogo spotyka zaraz po przybyciu do nowego kraju i jak się rozwija ta znajomość. 

Jak to możliwe, że konie zwiadowców ani trochę przez te wszystkie lata nie tracą swojej siły i cały czas są tak samo sprawne? Jakby policzyć lata, które te zwierzęta musiałyby przepracować od pierwszego tomu do dwunastego, to wyszłoby ich naprawdę wiele, a Wyrwij przecież w każdym tomie zawsze ma tyle samo siły i energii. Dzięki opowiadaniu „Wilk” czytelnik dostaje odpowiedz na te pytania - Wyrwij podczas ataku wilka zostaje poważnie zraniony i już nigdy nie będzie całkiem sprawny. 

Na koniec mamy już trzeci ślub w tej serii. Will, który dwa razy musiał wygłaszać mowę na ślubach przyjaciół, tym razem ma spokój. Opowiadanie „Najwyższy czas” skupia się na ważnym dniu głównego bohatera całej serii. To właśnie w ostatniej historii w książce Will poślubia Alyss. 

Książka jest głównie skierowana do czytelnika znającego całą serię, gdyż jest w niej ogrom odwołań do wcześniejszych tomów. Jest w niej to, co u Flanagana najlepsze - ciekawa akcja, dużo dobrego humoru i przygody, które zawsze potrafią zaciekawić. Dostałem w niej wiele odpowiedzi na pytania, które mnie intrygowały i miło było sobie uświadomić, że nie tylko mnie ciekawiły inne przygody. Pozycję tę polecam przede wszystkim, jak już wyżej napisałem, fanom serii, ale uważam, że jeśli ktoś chce zacząć przygodę ze zwiadowcami, to i jemu się spodoba. 

Książka przeczytana i zrecenzowana w ramach wyzwania - Czytam Fantastykę.    

1 komentarz:

  1. Przyjemna lektura, ale wolę "pełnometrażowe" książki o "Zwiadowcach" niż ten zbiorek. A że niedawno pojawiła się kolejna część (której też miało nie być...), to będzie trzeba sprawdzić, czy Flanagan potrafi jeszcze coś z tego świata wyciągnąć. Bo z "Drużyną" to mu nie wyszło.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...