poniedziałek, 13 marca 2017

O roślinach, które mogą Cię zabić!

Pewnego jesiennego poranka roku 1978 w Londynie bułgarski dysydent i dziennikarz BBC Georgi Markow stoi na przystanku niedaleko mostu Waterloo. Czekając na autobus czuje na udzie mocne ukucie. Gdy się odwraca spostrzega podnoszącego się pośpiesznie mężczyznę z parasolką w ręku. Po tym zdarzeniu Markow przez kilka dni gorączkuje, pluje krwią, a gdy trafia do szpitala szybko umiera.

Jak się okazało podczas sekcji zwłok dostał on krwotoku z niemal wszystkich organów ciała. Znaleziono również ukucie na udzie, a w nim maleńką metalową kulkę, która zawierała rycynę – trujący wyciąg z nasion rącznika. Dziś właśnie skupimy się na takich roślinach jak rącznik pospolity – zapraszam Was do zapoznania się z książką Amy Stewart – „Zbrodnie Roślin”.



Zbrodnie Roślin” jest moim drugim spotkaniem z Amy. Po raz pierwszy zauroczyła mnie w „Zbrodniach robali” a jako, że jestem fanem wszystkiego, co ma osiem i więcej nóg byłem nią zachwycony i wpadłem po uszy. Amy w kilku słowach, przeważnie na dwóch stronach w zaskakująco interesujący sposób opisywała wszystkie małe stwory, które potrafią wyzwolić wielki strach w człowieku.

Muszę przyznać, że „Zbrodnie Roślin” to jeden z moich „małych świętych graali”. Szukałem tej książki od momentu, gdy przeczytałem „Zbrodnie Robali” i choć wyszły one w podobnym czasie, to „Robale…” są ciągle dostępne, za to „Rośliny…” naprawdę trudno odszukać i kupić.

Książka skupia się na kilkudziesięciu roślinach, które zostały przez Amy sklasyfikowane na osiem kategorii: sprawiające ból, nielegalne, niebezpieczne, odurzające, odrażające, niszczące, nieznośne i zabójcze.

Zbrodnie Roślin” mają tę samą formułę, co poprzednia książka autorki. Opisy roślin sporządzone porządnie, celnie i interesująco mają raptem tylko dwie strony. Ale to i tak wystarczy by czytelnik dowiedział się najważniejszych informacji o danej pozycji, a co najważniejsze autorka uświadamia nas jak daną rośliną można się otruć lub odurzyć, jak uważać by ta roślina nie została ostatnią jaką zerwaliśmy bądź zjedliśmy.

Co do moich uwag mam tylko jedno, gdyż rani mnie jak autorka zakwalifikowała rośliny mięsożerne. W tej pozycji są one umieszczone, jako odrażające. Według mnie jest to kompletną nie prawdą, bo na przykład Muchołówka amerykańska jest śliczna i bardzo pożyteczna.

Warto również wspomnieć o ilustracjach zawartych w książce. Gdyż są one nieodłączną jej częścią, umieszczone prawie przy każdym opisie roślin. Dzięki nim czytelnik nie tylko poznaje z opisu chwastu, ale również ma jego bardzo dobre odwzorowanie, gdyż ilustracje szczegółowo oddają wygląd prawdziwej rośliny. Myślę, że to nie raz uchroni czytelnika od zbliżenia się do trujących, drażniących pnączy.

Dodatkowym atutem tej pozycji jest bibliografia, którą można znaleźć na końcu. Dzięki niej czytelnik rządny powiększenia swojej wiedzy może sięgnąć po pozycje, którymi wspomagała się autorka. Godnym zauważenia jest również opis kilku „Trujących ogrodów”- miejsc, które każdy czytelnik może odwiedzić będąc między innymi w Anglii.

Komu polecę tę pozycję? Wszystkim osobą interesującym się otaczającą nas florą, gdyż rośliny opisane często można spotkać obok ludzkich domów, w ogródkach lub ogrodach botanicznych. „Zbrodnie…” tak jak bluszcz owija się i trzyma nas z książka łapie i nie da od siebie odejść do póki się jej nie skończy. „Zbrodnie roślin” to kolejna dobrze napisana książka Stewart, do której sięgnięcia gorąco zachęcam.

Na koniec zerknijmy na stronę estetyczną książki. O ilustracjach w niej już pisałem, ale kolejnym ślicznym elementem jest okładka. Minimalistyczna zawierająca jedynie zielone tło, na którym wije się bluszcz, naprawdę dobrze zachęca do sięgnięcia po tą pozycję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...