środa, 18 czerwca 2014

Słodka bomba Silly

Kiedyś, oglądając pewną bajkę, przeżyłem szok. Już nawet nie pamiętam jej tytułu, ale w pamięci utkwiła mi przyczyna tej reakcji. Była to animizacja urządzeń domowych. W bajce występował bodajże odkurzacz, toster, mikser i lampka nocna. Podróżowały one przez całe miasto i nieustannie prowadziły ze sobą rozmowy. Wtedy, po obejrzeniu bajki, nazywałem wszystkie sprzęty domowe.  Pamiętam, że odkurzacz uzyskał imię Edward. Drugą taką sytuacją był film „Toy Story”, w którym ożywione zostały zabawki i zawsze, gdy nikt nie patrzył, zaczynały się ruszać i bawić. Od tamtego momentu sądziłem, że ożywienie czegokolwiek nie będzie w stanie mnie zaskoczyć – myliłem się. 

Za sprawę mojego miłego zaskoczenia odpowiedzialny jest Marcin Brzostowski. W swojej książce stworzył on całą fabrykę inteligentnych bomb, które nie tylko same naprowadzają się na cel, lecz także mówią, myślą i, co najciekawsze, mają ręce i nogi. 


 Główną bohaterką książki jest Silly - jedna z bomb. A dokładniej Bomba lotnicza z serii S6-X02, wyprodukowana w Fabryce Bomb Tradycyjnych i Granatów Spółka z o. o. w Czerniewie. Po pewnym spięciu z jednym z generałów zostaje uszkodzona. Jako niezdatna do użytku zostaje przekazana do rozebrania. Jednak przez pomyłkę żołnierzy trafia do kotłowni, gdzie poznaje sierżanta Kwaska, który zaczyna z nią rozmawiać. Tu od razu rzuciła mi się w oczy analogia dialogu do tych prowadzonych przez pełnych życiowego doświadczenia dorosłych z małymi, nic jeszcze niewiedzącymi dziećmi. Dzięki tej rozmowie Silly dowiaduje się, że ludzie mogą mieć inne poglądy na temat wojny niż te, które zostały jej zaprogramowane. 

Co interesujące, w książce poprzez wyśmienitą satyrę zostaje ukazany bezsens wojny. Perfekcyjnie przedstawiony jest motyw działania między innymi Ameryki, która dla własnych korzyści wywołuje konflikty zbrojne (na przykład w Afganistanie i Iraku dla ropy naftowej). Ukazane jest też to, jak dla błahego problemu i zysku ludzie na górze potrafią poświęcić życie tysięcy żołnierzy, a nawet cywilów.
Tym, co mi najbardziej przypadło do gustu, była cała rozmowa przeprowadzona między Silly, a saperem w hotelu. Szczególnie to, jak Silly podczas niej i zaraz po zaczęła pojmować czym właściwie jest wojna i jakie są jej konsekwencje. 

W książce jest też jednak coś, co mi się bardzo nie spodobało. W pierwszym rozdziale mamy zaledwie kilka postaci. Moim zdaniem nie trzeba ciągle powtarzać ich stopnia, imienia i nazwiska. Po trzecim czy czwartym czytaniu na dwóch stronach to staje się wręcz irytujące. Miałem odczucie, że jedynym celem takiego działania jest zapełnienie kartki. Przecież jeśli chodzi na przykład o generała Ashleya W. W. W. Blacka, czasem wystarczyłoby napisać jedynie generał lub Black. Niestety, w pierwszym rozdziale mamy nieustannie powtarzającą się pełną nazwę. 

Jak widać moja recenzja jest dosyć krótka - jak i cała książka, która ma zaledwie 132 strony. Pozycja ciekawa i wciągająca.  Pochłania się ją w dosłownie w parę chwil - na przykład czekając na egzamin z „Literatury XX wieku”.

Książka przeczytana i zrecenzowana w ramach wyzwania - Czytam Fantastykę.   
Za umożliwienie przeczytania książki dziękuję organizatorom akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.
https://www.facebook.com/PNGiSAM?fref=ts

1 komentarz:

  1. Że tak powiem "bomba"! Chętnie jej poszukam! :P
    Początkowo myślałam, że problem z pełnym nazewnictwem w pierwszym rozdziale, o którym wspomniałeś wiąże się bardziej z głupotą tłumacza, ale widzę, że autorem jest polak... No nic! Nie pozostaje mi nic innego, jak poszukać tej książki! :)
    Dzięki za recenzję!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...