Moi ulubieni autorzy z biegiem dojrzewania zmieniali się. W dzieciństwie, zaczytywałem się w bajkach Tuwima czy Brzechwy. W późniejszych latach przyszły książki dla nastolatków, gdzie w większości autorów już nawet nie pamiętam. A obecnie twórcy przychodzą i odchodzą, czasem jedną książką potrafią zepsuć moją ogromną sympatię do swojej twórczości. Ale są również twórcy, którzy towarzyszą mi przez lata jak na przykład John Flanagan. Jest też jeden wyjątkowy autor, który towarzyszy mi od najmłodszych lat aż do teraz - Papcio Chmiel.
Ale kim jest ten 93 letni starszy pan? Jerzy Henryk Chmielewski, bo tak brzmi prawdziwe imię i nazwisko Papcia Chmiela był w młodości Powstańcem walczącym w Powstaniu Warszawskim pod pseudonimem Jupiter. Dodatkowo, przez wiele lat pracował w "Świecie Przygód", który potem został przemieniony na "Świat Młodych", gdzie był rysownikiem i grafikiem. To właśnie tam narodził się Tytus de Zoo. Uczłowieczona małpa, której przygody do tej pory możemy śledzić na ponad 30 księgach. A "Tytus, Romek i A'tomek w bitwie grunwaldzkiej 1410 roku z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani" jest jednym z najnowszych tomów przygód tej trójki tak charakterystycznych harcerzy.
Bohaterami komiksu jest tytułowa trójka przyjaciół - mały i grubiutki A'tomek, szczupły i wysoki Romek i uczłowieczony szympans Tytus de Zoo (który również jest ikoną całej serii komiksów). W tym tomie nasi bohaterowie udają się w podróż w czasie do roku 1410. Wszystko zaczyna się w średniowiecznej Polsce, a Tytus pracuje jako jeden ze stajennych chłopców. Niestety nie została nam ukazana podróż w czasie i wehikuł czasu (może to dlatego by inni nie mogli stworzyć takiej maszyny?).
Gdy chłopcy odnajdują Tytusa uroczyście obwieszczają mu zmianę posady. Teraz już nie będzie
stajennym ale za to musi rozśmieszać samego Władysława Jagiełłę - Króla Polski. Gdy docierają na dwór, de Zoo od razu zaczyna tańczyć i figlować przed królem. Na dworze czuć już atmosferę zbliżającego się konfliktu z krzyżakami. I widać jak Jagiełło przygotowuje się do bitwy, która niedługo rozstrzygnie cały konflikt.
Dzięki swoim umiejętnością i temu z jaką łatwością chłopcy zyskują nowe kontakty, udaje im się zdobyć jedną z ważniejszych misji w ich życiu. Misji, od której będą zależały przyszłe wydarzenia podczas bitwy pod Grunwaldem (choć chłopcy i Tytus znali jej przebieg z kart historii). Nie czekając długo ruszają w kierunku Litwy by dostarczyć list od króla do wielkiego księcia Litewskiego Witolda. Tutaj cała akcja nabiera tempa i na kolejnych planszach komiksu robi się coraz ciekawiej, a kulminacją wszystkiego ostatecznie jest bitwa.
Co warte zaznaczenia nie jest to zwyczajny komiks, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Tutaj jedna strona oznacza jeden konkretny obrazek opisujący jeden z ważniejszych momentów wyprawy chłopców. Dodatkowo na każdej stronie z rysunkiem mamy opisy sytuacji. Opis bardzo dokładny, choć w wielu momentach na prawdę żartobliwy i sympatyczny. Wyniosą z niego coś dla siebie i Ci młodzi i Ci emerytowani już czytelnicy Papcia.
Co do kreski jaką narysowany jest "Tytus, Romek i A'tomek" powiem, że uwielbiam ją. To moja ulubiona metoda jaką znam z różnych komiksów czy mangi. Lubię tę formę od dzieciństwa i z biegiem czasu oraz ewolucji różnych "Tytusów" nigdy ona mi się nie znudziła i przejadła, zawsze miło mi się patrzy chociaż by na głównych bohaterów. Nie ma tu na szczęście jasnych i rażących po oczach kolorów, wszystko jest stonowane i wyważone idealnie.
Co do samej książki jest świetna, choć krótka. Ma zaledwie kilkadziesiąt stron z komiksem. Polecę ją każdemu kto chce zacząć przygodę z Papciem Chmielem i tym, którzy jak można przeczytać w jego autobiografii (recenzja wkrótce) są czytelnikami seniorami. Książka łatwa, szybka i przyjemna. Sam przeczytałem ją w kilka godzin przed snem podczas Warszawskich targów książki. I czy żałuję wydanych na nią pieniędzy? Absolutnie nie!
Na koniec zerknijmy na stronę estetyczną książki. I tutaj szczerze pierwszy raz nie wiem co napisać, gdyż wszystko wyżej co było o rysunkach odnosi się także do okładki. Na niej oczywiście widzimy maszerujących w zbrojach i strojach z epoki Tytusa, Romka i A'tomka co ciekawe A'tom niesie dwa miecze (pewnie te nagie), a Romek włócznię św. Maurycego, w której jak głosi legenda znajduje się gwoźdź z krzyża do którego przybito Jezusa. Z tyłu książki zaś mamy ukazane jak pomysłową małpą jest Tytus, który jak się okazuje wymyślił prusakolep na krzyżaków. Dodatkowo po prawej stronie mamy opis tego właśnie obrazka oraz historię jak ten komiks narodził się w głowie Papcia Chmiela.
Ale kim jest ten 93 letni starszy pan? Jerzy Henryk Chmielewski, bo tak brzmi prawdziwe imię i nazwisko Papcia Chmiela był w młodości Powstańcem walczącym w Powstaniu Warszawskim pod pseudonimem Jupiter. Dodatkowo, przez wiele lat pracował w "Świecie Przygód", który potem został przemieniony na "Świat Młodych", gdzie był rysownikiem i grafikiem. To właśnie tam narodził się Tytus de Zoo. Uczłowieczona małpa, której przygody do tej pory możemy śledzić na ponad 30 księgach. A "Tytus, Romek i A'tomek w bitwie grunwaldzkiej 1410 roku z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani" jest jednym z najnowszych tomów przygód tej trójki tak charakterystycznych harcerzy.
Bohaterami komiksu jest tytułowa trójka przyjaciół - mały i grubiutki A'tomek, szczupły i wysoki Romek i uczłowieczony szympans Tytus de Zoo (który również jest ikoną całej serii komiksów). W tym tomie nasi bohaterowie udają się w podróż w czasie do roku 1410. Wszystko zaczyna się w średniowiecznej Polsce, a Tytus pracuje jako jeden ze stajennych chłopców. Niestety nie została nam ukazana podróż w czasie i wehikuł czasu (może to dlatego by inni nie mogli stworzyć takiej maszyny?).
Gdy chłopcy odnajdują Tytusa uroczyście obwieszczają mu zmianę posady. Teraz już nie będzie
stajennym ale za to musi rozśmieszać samego Władysława Jagiełłę - Króla Polski. Gdy docierają na dwór, de Zoo od razu zaczyna tańczyć i figlować przed królem. Na dworze czuć już atmosferę zbliżającego się konfliktu z krzyżakami. I widać jak Jagiełło przygotowuje się do bitwy, która niedługo rozstrzygnie cały konflikt.
Dzięki swoim umiejętnością i temu z jaką łatwością chłopcy zyskują nowe kontakty, udaje im się zdobyć jedną z ważniejszych misji w ich życiu. Misji, od której będą zależały przyszłe wydarzenia podczas bitwy pod Grunwaldem (choć chłopcy i Tytus znali jej przebieg z kart historii). Nie czekając długo ruszają w kierunku Litwy by dostarczyć list od króla do wielkiego księcia Litewskiego Witolda. Tutaj cała akcja nabiera tempa i na kolejnych planszach komiksu robi się coraz ciekawiej, a kulminacją wszystkiego ostatecznie jest bitwa.
Co warte zaznaczenia nie jest to zwyczajny komiks, do którego jesteśmy przyzwyczajeni. Tutaj jedna strona oznacza jeden konkretny obrazek opisujący jeden z ważniejszych momentów wyprawy chłopców. Dodatkowo na każdej stronie z rysunkiem mamy opisy sytuacji. Opis bardzo dokładny, choć w wielu momentach na prawdę żartobliwy i sympatyczny. Wyniosą z niego coś dla siebie i Ci młodzi i Ci emerytowani już czytelnicy Papcia.
Co do kreski jaką narysowany jest "Tytus, Romek i A'tomek" powiem, że uwielbiam ją. To moja ulubiona metoda jaką znam z różnych komiksów czy mangi. Lubię tę formę od dzieciństwa i z biegiem czasu oraz ewolucji różnych "Tytusów" nigdy ona mi się nie znudziła i przejadła, zawsze miło mi się patrzy chociaż by na głównych bohaterów. Nie ma tu na szczęście jasnych i rażących po oczach kolorów, wszystko jest stonowane i wyważone idealnie.
Co do samej książki jest świetna, choć krótka. Ma zaledwie kilkadziesiąt stron z komiksem. Polecę ją każdemu kto chce zacząć przygodę z Papciem Chmielem i tym, którzy jak można przeczytać w jego autobiografii (recenzja wkrótce) są czytelnikami seniorami. Książka łatwa, szybka i przyjemna. Sam przeczytałem ją w kilka godzin przed snem podczas Warszawskich targów książki. I czy żałuję wydanych na nią pieniędzy? Absolutnie nie!
Na koniec zerknijmy na stronę estetyczną książki. I tutaj szczerze pierwszy raz nie wiem co napisać, gdyż wszystko wyżej co było o rysunkach odnosi się także do okładki. Na niej oczywiście widzimy maszerujących w zbrojach i strojach z epoki Tytusa, Romka i A'tomka co ciekawe A'tom niesie dwa miecze (pewnie te nagie), a Romek włócznię św. Maurycego, w której jak głosi legenda znajduje się gwoźdź z krzyża do którego przybito Jezusa. Z tyłu książki zaś mamy ukazane jak pomysłową małpą jest Tytus, który jak się okazuje wymyślił prusakolep na krzyżaków. Dodatkowo po prawej stronie mamy opis tego właśnie obrazka oraz historię jak ten komiks narodził się w głowie Papcia Chmiela.
W dzieciństwie i latach nastoletnich przeczytałam wiele komiksów Papcia Chmiela. Myślę, że do tej pory poniewierają się gdzieś w odmętach piwnicy. Dziś ich lektura nie sprawia mi już tak dużej radości, ale sentyment pozostał :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam "Tytusa, Romka i A'Tomka". Gdy byłam mała, tato kupował mi mnóstwo komiksów Papcia Chmiela. Od czasu do czasu przynosił tez "Kajka i Kokosza". Dzięki komiksom pokochałam czytanie na maksa!
OdpowiedzUsuń