poniedziałek, 27 lutego 2017

Może szklaneczkę bimbru?

Po ciężkim dniu pracy lubię wziąć książkę, kupić sobie żelki i na łóżku wyłączyć się kompletnie od świata codziennego, zagłębiając się w historię w nich opisane. Lubię wtedy snuć się po odległych światach, wędrować w czasie oraz między planetami. Ale bywają takie dni, gdy potrzebuję się odstresować, wtedy bardzo często wracam do książek o przygodach Jakuba Wędrowycza. A „Konan Destylator” to już siódma a zarazem  najnowsza książka Andrzeja Pilipiuka będąca zbiorem opowiadań o przygodach Jakuba. Więc co mogłem zrobić jak tylko zobaczyłem ją w księgarni -  kupiłem, a teraz zapraszam zobaczyć co się działo tym razem w Wojsławicach.

Konan Destylator” to kolejna książka „Wielkiego Grafomana” (jak sam sobie nazywa) – Andrzej Pilipiuka, czytelnikom dobrze znany z cyklu „Oko Jelenia” oraz „Norweski Dziennik”. Chodź cenię go najbardziej za opowiadania o Robercie Stormie i doktorze Pawle Skórzewskim w antologiach, między innymi: „Litr ciekłego ołowiu”, „Carska manierka” czy „Szewc z Lichtenrade”.  Już po raz siódmy staje on za sterem losów bimbrownika, egzorcysty i hieny cmentarnej – Jakuba Wędrowycza.

Jakub Wędrowycz według mieszkańców wsi Wojsławice, w której mieszka to podstarzały bimbrownik oraz hiena cmentarna. Osoba, przy której pies się nie ukryje, bo znajdzie i zrobi z niego szaszłyki. Jakub nie narzeka na kulturę osobistą, on jej po prostu nie ma. Lecz Wędrowycz to także najlepszy, świecki egzorcysta na świecie, co nie raz udowodnił.

Konan Destylator” to zbiór piętnastu opowiadań „Jakubowych” i jednej dodatkowej historii z cyklu „Wampirowego”. Opowieści bywają tutaj dziwne,  jak np „Profesor Kramarz” i jego zwierzątka albo „Szkolne wspomnienia”, które zadziwiają pomysłem pewnego połączenia. Bywa, że historie są zaskakujące jak „Źródło”, które zdradza czytelnikowi jak Semenowi udało się przeżyć tyle lat. Ale przede wszystkim, mamy masę zabawnych, często krótkich historyjek o kolejnych zmaganiach Jakuba z Bardakami( „Konan Destylator” czy „Niebieskooki ninja”).

Warto też wspomnieć o postaci Andrzeja Łaskiego, czyli ilustratora wszystkich książek o przygodach Jakuba. Łaski w idealny sposób trafia i wkomponuje swoje obrazki w historie, a sam Jakub i przyjaciele są stworzeni właśnie tak, jak go sobie wyobrażałem. Prywatnie strasznie lubię styl, w jakim rysuje Andrzej i nie mogę wyobrazić sytuacji, w której ktoś inny ilustruje Jakuba.

Do książki dodatkowo zostało dodane jedno opowiadanie niewchodzące w skład cyklu Jakubowego. A jest to smaczek, szklaneczka krwi, która ma czytelnika zachęcić do czekania na kolejną książkę z innego cyklu autora – „Wampir z M3”. Wszystko, dlatego gdyż „Krwiopijca” opowiada o przygodach wampirów z warszawskiej Pragi i jest zapowiedzią najnowszej książki Pilipiuka z krwawego cyklu – „Wampir z KC”.

Konana Destylatora” polecam przede wszystkim fanom przygód Jakuba. On wraca i choć na „Homobimbrownikus” można było poważnie narzekać, z każdym kolejnym tomem znów jest coraz lepiej. Trucizna podnosiła Wędrowycz z kolan teraz już stoi. Ale  czy dumnie? „Konana” czyta się bardzo dobrze. Dostajemy tutaj to wszystko to, co nas zachwyciło w pierwszych najlepszych książkach o egzorcyście. Jeśli więc szuka ktoś rozrywki śmiesznej, prostej, a nawet „odmóżdżającej”, to ta książka zaspokoi te oczekiwania.

Na koniec spójrzmy na stronę estetyczną książki. Na okładce króluje nie, kto inny jak sam Jakub Wędrowycz. Widać, że przygotowuje on się do walki – obstawiam, że z Bardakami. W ilustracjach do cyklu Jakubowego lubię to, że są one proste i oddają to, co w książce jest zawarte - ma być prosto i bawić.

1 komentarz:

  1. Ładnie to napisałeś. Jestem na Twoim blogu po raz pierwszy, bo znalazłam link pod recenzją 'Jeszcze nie zginęła' na LC.
    Przyjrzę się, czy mi Twój blog pasuje, ale na początek widać, że wszystko jest staranne.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...